Nigdy nie zrozumiem, po co Amerykanie robią swoje wersje filmów wyprodukowanych w innych krajach. "Kontrabanda: to kolejna "powtórka", tym razem filmu islandzko-niemieckiego "Reykjavik-Rotterdam". I szczerze mówiąc nie dorównuje w najmniejszym stopniu oryginałowi.
Ja kiedyś słyszałam, że Amerykanie wolą zrobić swoją wersję filmu zamiast zrobić tłumaczenie dialogów. I chyba coś w tym jest ;) Im się chyba wydaje, że wszystko potrafią zrobić lepiej.
Nie widziałam jeszcze oryginalnej wersji filmu, więc nie mam porównania, ale "Kontrabanda" podobała mi się.
to podobnie jak z filmem "pozwól mi wejść"....., oryginał jest swietny,, podróbka hmmmm,, tak na raz
Europa robi tłumaczenia do filmów zagranicznych, a USA kręci je od nowa i jeszcze nieźle na tym zarabia.
A po co w Polsce robi się pseudorealityszoł w stylu "ślub od pierwszego spojrzenia" albo "Taniec z gwiazdami" na scenariuszach odkupionych z zagranicy? Bo własne realia i aktorzy z grupą fanów przyciągają widzów. Co więcej fani innych kultur i tak zobaczą obie wersje (filmów). A to jeszcze większy zarobek.