Jako fan wszystkich poprzednich części Underworld, czwórką jestem zniesmaczony. Przede wszystkim ten film to już tylko kino akcji z efektami gore. Brakuje mu tej świetnej, mrocznej atmosfery znanej ze wszystkich pierwszych trzech części.

Klimat to już nie to samo. Być może przyczyną tego jest też niezbyt ciekawa scenografia. Nie ma zbyt wielu charyzmatycznych postaci. Właściwie to wszystko opiera się na Selene (Kate Beckinsale). W poprzednich jednak zawsze ktoś jej towarzyszył i zwyczajnie było więcej ciekawych postaci, więcej mrocznych charakterów.

Akcji jest tutaj pod dostatkiem i przynajmniej to nie pozwala się widzowi nudzić. Z drugiej strony nie brakuje w niej przegięcia. To już nie typowe kino wampiry vs wilkołaki. Selene dokonuje tutaj tak spektakularnych wyczynów, że nawet pamiętając o jej "wampirzo-wilkołaczych" mocach można się aż złapać za głowę w niedowierzaniu. Właściwie nic nie jest w stanie jej skrzywdzić. Mogłaby śmiało dołączyć do ekipy Avengers... Zaś to wielokrotne używanie zwolnionego tempa mnie tylko irytowało (choć trzeba przyznać, że pod względem efektów niektóre sceny zrobiono naprawdę porządnie).

Pod względem fabuły film to niestety jedna wielka bzdura. Jest to jeden z najbardziej oczywistych filmów jakie ostatnio oglądałem. Wyzbycie się porządnej atmosfery grozy na rzecz efekciarstwa zdecydowanie nie wyszło tej części na dobre. Oby w piątce było z tym lepiej... ale mam obawy, bo zapas scenariuszowych pomysłów już dawno został wyczerpany...

Moja ocena: 4/10.